Reklama
Reklama

Edyta Wojtczak: Mąż wykorzystał jej popularność i uciekł?!

Edyta Wojtczak (80 l.) była ulubienicą widzów! Niezwykle ładna i dziewczęca, wzbudzała we wszystkich sympatię. Widzowie cenili jej profesjonalizm i sposób, w jaki prezentowała przygotowane informacje. Niestety, powodzenie w życiu zawodowym nie szło w parze ze szczęściem w sprawach prywatnych.

Gdy pod koniec lat 50. ubiegłego stulecia "Przekrój" zorganizował akcję "Piękne dziewczyny na ekrany", Edyta Wojtczak pracowała w wydziale uzbrojenia dowództwa Wojsk Lotniczych i Obrony Przeciwlotniczej Obszaru Kraju. Liczyła karabiny. Przeczytała ogłoszenie i... postanowiła spróbować.

Miała wielkie szczęście, bo jej zdjęcie ukazało się na okładce tygodnika. Zwrócił na nie uwagę jeden z pierwszych spikerów TVP - Eugeniusz Pach (86 l.). Przystojny, ciemnowłosy, tworzył wtedy słynny duet z Janem Suzinem (†82 l.).

Zachwycił się delikatną urodą młodziutkiej dziewczyny i za jego sprawą dołączyła do najpopularniejszych prowadzących.

Reklama

Był w jej typie, lubiła jego towarzystwo, ale nie on skradł jej serce.

Czytaj dalej na następnej stronie

W oko wpadł jej inny telewizyjny kolega. Świeżo upieczony inżynier Jan Szymański pracował w pionie technicznym. Postawny i przystojny - oczywiście brunet, był starszy od niej o 5 lat.

Starannie ukrywała przed światem rodzącą się miłość. Tylko najbliżsi o niej wiedzieli.

Najważniejszym wydarzeniem w 1966 roku stał się dla niej ślub. Wzięli go 18 grudnia w urzędzie stanu cywilnego.

Pani Edyta raz tylko pochwaliła się zdjęciami z uroczystości. Więcej nie opowiadała o szczęściu.

Czytaj dalej na następnej stronie

Ceniła ciepło ogniska domowego. Mąż wolał bywać w świecie.

Mówiono, że miał żal do niej, że nie zamierza korzystać z popularności, która wzrastała z każdym jej pojawieniem się na ekranie...

Przez 10 lat jednak nic nie wskazywało na to, by tę parę dzieliło podejście do życia.

Czytaj dalej na następnej stronie

Pani Edyta nie lubiła rautów, za to chętnie przebywała w pracy. Kochała ją niezmiernie i poświęcała się jej całkiem. Przeżywała każde przejęzyczenie na wizji.

Pewnego razu niespodziewanie podczas zapowiedzi kichnęła...

Spikerzy siedzieli w tamtych latach w maleńkiej, przeszklonej budce, rzęsiście oświetlonej od środka. W kilka sekund robiło się tam gorąco. Do tego doszedł kurz i... stało się! - do dziś wspomina to jako bardzo przykre wydarzenie: popłakała się po wyłączeniu kamer.

Czytaj dalej na następnej stronie

Była dla siebie najsurowszym sędzią, zawsze perfekcyjnie przygotowana, nie zdradzała się z prywatnymi emocjami. A te narastały.

Pod koniec lat 70. coraz częściej popadała w zadumę i smutniała.

"W 1981 roku świat mi się zawalił. Był to dla mnie trudny czas, nie tylko zawodowo" - ledwie napomknęła o małżeńskim kryzysie w jednym z wywiadów.

Nigdy nie powiedziała, co się wydarzyło, ale do dziś niektórzy całą winą obarczają zbyt ambitnego męża pani Edyty.

Miał wykorzystać olbrzymią popularność spikerki, by załatwić sobie wyjazd do Stanów Zjednoczonych... I udało się.

Zniknął z jej życia na zawsze właśnie w 1981 roku.

Czytaj dalej na następnej stronie

"Lubiłam zaszaleć. Ale tylko w myślach" - powiedziała przed laty. I tak zostało jej do teraz.

W 1995 rozstała się z ukochaną pracą.

"Myślę, że zrobiłam to w najlepszym momencie, takim, w którym wciąż jeszcze mogę kochać telewizję taką, jaka była" - powiedziała.

Choć mąż nigdy nie wrócił, nie wystąpiła o rozwód. Na serdecznym palcu do dzisiaj nosi obrączkę.

Nie zrezygnowała też z nazwiska męża, ale się nim nie posługuje.

Mieszka w skromnie urządzonej kawalerce na jednym z warszawskich osiedli. Pielęgnuje zawartą przed laty w telewizji przyjaźń z Jerzym Połomskim (82 l.). Czas zapełnia książkami i teatrem.

Przykre rzeczy zawsze szybko wyrzucała z pamięci.

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Edyta Wojtczak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy